poniedziałek, 15 sierpnia 2011

NYSA - muzeum, wystawa fotografii, czarownice oraz jez. Nyskie

Tak. To był dobry weekend. Spędzony jak zawsze ciekawie i bezstresowo.

W piątek pracę skończyłam późno, bo o 23:00 więc po przyjściu do domu zjadłam kolację i na szybkiego wrzuciłam kilka rzeczy plus kosmetyki do torby podróżnej. Jak się później okazało, miałam za mało bluzek przez co musiałam sobie przeprać jedną, aby mieć w czym chodzić. Nie wzięłam również piżamy, szczoteczki do zębów i klapek do przemieszczania się po pokoju. Nie wiem jak ja się spakowałam...
Ale dałam radę. :)

Z domu wyjechałam wcześnie rano. Pociąg miałam o 7:52. Dojechałam do Brzegu, gdzie spotkałam się z koleżanką Kasią z Gliwic i Robertem, który obecnie pracuje w Kępnie. Zapakowałyśmy się do samochodu naszego kolegi i heja w drogę. Cóż wtedy jeszcze myślałam, że spędzimy całe trzy dni zwiedzając Nysę.
Na miejscu przywitał nas deszcz. Pojechaliśmy do rynku napić się kawy w jednej z restauracji i przeczekać brzydką pogodę. Pokręciliśmy się po rynku, porobiliśmy trochę pamiątkowych zdjęć. W informacji turystycznej polecono nam Muzeum Nyskie, gdzie można było zobaczyć wystawę fotografii,  wystawę Nic nad zdrowie...” - higiena i zdrowie w przeszłości oraz "procesy czarownic".

Muzeum czynne jest w soboty do 15:00, a wstęp darmowy. Szatnia też (o ile w ogóle jest płatna). :)

Z informacji podawanych na stronie UM Nysa ma wiele atrakcji wartych zobaczenia. Wcześniej pokręciliśmy się po mieście oglądając zabytki leżące nieopodal rynku. Następnie ustaliliśmy, że udamy się do jednego z największych fortów leżących nad rzeką. Gdyby nie mapa pozyskana w informacji turystycznej i dokładne kalkulacje przeszlibyśmy obok niego. Dojście do bramy może jest lepsze niż my wybraliśmy - tego nie wiem. Przedzieraliśmy się przez łąkę pełną pokrzyw. Ludzie tam pracujący potwierdzili, że szukane przez nas miejsce to właśnie to, ale zabytek jest w tej chwili remontowany i nie ma niestety wstępu. Polecili zatem jeden z najładniejszych z całego kompleksu, który znajduje się nieopodal - w parku.
Po około kwadransie naszym oczom ukazała się nieciekawa twierdza. Weszliśmy po schodach na samą górę. Skoro ten był najciekawszy to jak wyglądają inne? Zdegustowani zrezygnowaliśmy z zamiaru obejrzenia kolejnych fortów. Pojechaliśmy do Mosznej zobaczyć zamek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz