wtorek, 30 sierpnia 2011

Kerala - rozlewiska

Stan Kerala to chyba jeden z najbardziej atrakcyjnych miejsc turystycznych w Indiach. Tropikalny klimat, jaki tam panuje oraz towarzyszące mu temperatury nie wydają się być dokuczliwe. Aby popływać po rozlewiskach można wynająć statek za kilkaset złotych za dobę, na którym się znajduje się m. in. sypialnia i własny kucharz. Można pływać dniami i nocami. My niestety nie mieliśmy aż tyle czasu, więc wypożyczyliśmy skromną łódkę na 5 godzin. Te pięć godzin i tak ciągnęło się w nieskończoność. Dużym plusem dla tak małego transportu jest to, że wcisnęliśmy się w najciaśniejsze kanały, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć to, co innym z dużego statku nie było dane. Momentami czułam się jak w dżungli. Inne ptactwo, kwiaty, pełno zieleni, gęsto rosnące palmy i krzewy. Podziwialiśmy piękne widoki, obserwowaliśmy życie ludności. Biedę widać na pierwszy rzut oka. Jedna z kobiet stała po kolana w wodzie piorąc rzeczy. Jak nas zobaczyła opuściła sari, żeby zakryć kolana mocząc materiał. Cóż, taka kultura.

Po około 3 godzinach zdecydowaliśmy się posilić w jednej z restauracji. Zamówiliśmy sobie obiad na liściu banana. Taki jednorazowy talerz to nie lada atrakcja. :) Wszystko co jest dla mnie nowe, inne, muszę spróbować. Trzeba w końcu przywieźć jakieś ciekawe opowieści ze sobą do kraju. :)

Szkoda mi było człowieka, który siedział na tyle naszej łódki i wiosłował przez pięć godzin na słońcu. Pewnie nic fajnego.

Rozlewiska same w sobie robią niezłe wrażenie. Gorąco polecam to miejsce na relaks. Był to jeden z moich celów jadąc do Indii. I zaliczony!

Na pływanie z dojazdem na miejsce zajęło nam praktycznie cały dzień. Wieczorem w hotelu zastanawialiśmy się, gdzie wędrować dalej. Chciałam jechać do Madrasu zobaczyć pola herbaty, ale znajduje się w zbyt dużej odległości od Kochi, a czasu było mało. Kolega przeglądał przewodnik porównując odległość z mapą. Oświadczył, że jedziemy do Munnaru. Tam będę miała te swoje pola herbaty. Hura!