czwartek, 1 grudnia 2011

Jairpur

W samolocie poznaliśmy parę lecącą z Bombaju tam gdzie my, do Jairpuru. Cały samolot hindusów, a ich posadzono rząd przed nami. Marcin i Ania. Zaczęliśmy rozmawiać i tak byliśmy do końca wycieczki razem. Zwiedzanie zafundowaliśmy sobie sami, ponieważ Marcinowi zepsuł się aparat fotograficzny i pojechali kupić nowy. Zajęło im to dość sporo czasu, a że nie wiedzieliśmy, kiedy wrócą wyszukaliśmy sobie pana z rikszą, aby nas obwiózł po mieście. Nie wiem dlaczego, ale bardzo polubiłam tego człowieka. Woził nas przez dwa dni i na koniec odwiózł na dworzec autobusowy jadący do Agry. Mało tego, że nas obwoził to jeszcze opowiadał różne historie, bądź udzielał informacji dotyczących poszczególnych zabytków.
Przy jednym z pałaców, hinduska robiła hennę na skórze. Musiałam ją mieć! Kolejny mój cel. :) Dałam 700rs za ten rysunek na ręce, ale warto było.

Pokoje w Jairpurze dostaliśmy na różnych piętrach. Więc schodząc na posiłki pukaliśmy do nich. Jeśli wspinaliśmy się do restauracji znajdującej się na dachu oni pukali do nas. :)

Moim kolejnym celem było zjedzenie kolacji pod niebem. Kolejny cel osiągnięty! Na początku myślałam, że nie uda mi się to, a potem było to prawie że normą. :) W Agrze chyba każdy hotel ma taką restaurację. Fajna sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz