Ostatnie dni w Indiach spędzone jak zwykle na intensywnym zwiedzaniu. Nazwy hotelu nie da się zapomnieć "Hare Krishna". :) Jedyne miasto, w którym nas nie oszukano na cenach. Kupowaliśmy zawsze po cenach sugerowanych na butelkach bez wcześniejszego targowania się. Za resztę pieniędzy kupiłam pamiątki. Szkoda mi było opuszczać ten niesamowity kraj.
Po powrocie do domu sama nie wiedziałam czy mi się tam ostatecznie podobało czy nie. Na pytanie „jak było” odpowiadałam jednym słowem „fajnie”, ale miałam taki mętlik w głowie, że przez chyba dobre dwa tygodnie nie wiedziałam czy mi się podobało.
Dziś z pełnym przekonaniem i w pełni świadomie mogę powiedzieć, że mi się podobało bardzo. Co więcej: cieszę się, że zostawiłam tak koszulkę. :)