środa, 27 sierpnia 2014

Francja moim Nowym Domem.

Tak tak. Ostatnio pisałam, że Francja jest moim kwietniowym celem, a dziś mogę napisać, że jest moim krajem zamieszkania. Wyjazd z końcem sierpnia. Muszę spakować całe moje życie w jedną walizkę i heja na zachód! Na razie tego w ogóle nie czuję, że mam gdziekolwiek jechać, a co dopiero zamieszkać na stałe.

We Francji spędziłam tydzień. Mieszkałam w Theizé (Rhone-Alpes) a odwiedziłam Lyon i Villefranche-sur-Saône.

Tak więc:

Theizé (Rhone-Alpes) jest wsią którą otaczają pola winogron. Cisza, spokój, słońce i dość chłodny i mocny wiatr w kwietniu.
Podobają mi się tam domy z kamienia (kamienne cegły). Bardzo efektownie to wygląda i świetnie się spaceruje w wąskich uliczkach pomiędzy nimi. Jest tam ładny cmentarz i kawiarnia w której nigdy nie napiłam się kawy bo w porze popołudniowej w godzinach 13:00-15:00 jest zamknięta, a na mieście nie ma żywej duszy. Nie chciało mi się biec przed 13:00 tylko po to, żeby napić się kawy. Bardzo mocno i skutecznie odpoczywałam do 12:00. :)

Lyon jest dużym miastem z blisko pół milionem ludzi i głęboką kulturą. Drugie co wielkości we Francji. Zabudowania stare mieszają się z nowymi , tzw.  burdel architektoniczny. ;-) Ale jest miastem ładnym w wieloma zabytkami.
Widać śmieci na ulicach, mnóstwo czarnoskórych i arabów. Ci ostatni są zmorą państwa.

Villefranche-sur-Saône jest miastem na 22 miejscu co do wielkości we Francji z ludnością na poziomie trzydziestu tysięcy (dane na 1990r.). Leży w rejonie Alp. Jest utaj kilka rzeczy do zobaczenia, ale nie należy się spodziewać cudów. :-)